Jestem przyjacielem Jezusa Chrystusa a On jest moim przyjacielem.
I
gdy
szukałem odpowiedzi czy nie pomyliłem się co do bycia przyjacielem,
rozpoznając poniekąd znaki które od jakiegoś czasu mi towarzyszyły i
świadczyły o tym że jestem przyjacielem Jezusa na prawdę. Bałem się
wyznać Jezusowi, tak wprost i do Niego powiedzieć tak po prostu mój
przyjacielu. Szczególnie, że nie mam pojęcia co znaczy być Jego Sługą.
Wypełniać wolę? Ale jak mam wypełniać wolę, skoro wiem co czyni Jezus?
Jak ktoś nie wie co czyni Jezus- to chyba świadczy że jest Jego Sługą?
I
gdy tak trochę nie pewnie, odważyłem się to zrobić, czyli wyznać
Jezusowi że jest Moim Przyjacielem, ale nie na zasadzie upewniania się
co do tego faktu, czy na pewno ja jestem Jego Przyjacielem to w tym
momencie poczułem radość którą nie jestem w stanie opisać.
I
zrozumiałem to, że dla Jezusa Chrystusa jestem przyjacielem. A On jest
Moim. Po chwili wystawiłem rękę na naczynie z wodą które było obok, na
stole. Struktura wody się zmieniła.
Po chwili podniosłem te naczynie, które zrobiło się bardzo ciężkie, a woda zrobiła się gęsta.
Nie mam słów aby opisać moje szczęście. Tym co będzie dane w to uwierzyć za
pewne uwierzą, natomiast sceptycy chcieliby dowodu na gęstość wody. Lecz
chodzi o wiarę, a nie naukowy dowód tym bardziej go nie ma, bo wypiłem. I nie będzie bo nie zamierzam udowadniać nikomu tego.
Ucieszył mnie fakt, ze rzeczywiście jestem kim
jestem. I ze dobrze rozpoznałem znaki mówiące o tym ze jestem
przyjacielem Jezusa. A moim przyjacielem jest Jezus Chrystus.
Nie mam mam pojęcia jak to się stało, że jestem Tym Kim jestem, rozpoznałem to tak po prostu.
Te świadectwo tak naprawdę, dla mnie jest istotne, a opisuję je na blogu gdyż być może zainspiruję kogoś do poszukiwania Prawdy.
Wystarczy
że sobie przypomnę ten ciężar tego naczynia z wodą
i gęstość wody i nie mam już żadnych wątpliwości aby mówić do Jezusa
Chrystusa przyjacielu. Rozmyślałem na ten temat ostatnio, i doszedłem do
wniosku że tak naprawdę,nie zależy mi dawać świadectwo komukolwiek bo
wiem ze
jak Jezus by ze chciał to ludzie sami by przyszli Ci którzy mieliby
przyjść i upadliby do moich stóp.
Nie którzy po prostu, może szukają odpowiedzi czy to prawda. Czy rzeczywiście Jezus istnieje,
najbardziej to chcieliby dowodów na to. Ale na tym nie polega prawdziwa wiara.
Wiara
nie potrzebuję żadnych dowodów. Dla nie których świadectwa innych ludzi
są budujące, natomiast dla mnie, nic nie zmieniają. Ani mnie nie
budują, a nie umacniają. Bo jak mają mnie zbudować, albo umocnić skoro
po prostu wierze?
A teraz chciałem się podzielić się krótką moją refleksją.
Żyjemy
w takich czasach ze dużo osób żyje w
iluzji krótkoterminowego szczęścia. Stąd dużo osób lokuje swoje
szczęście w rzeczach które tak naprawdę nie są ważne. Postęp
technologiczny, rozwój Nauki budowanej trochę, tak mi się wydaję trochę w
opozycji do Wiary. Ciągłe szukanie dowodów,
i próba zamienienia
terminu Wiara na termin Znalezienie dowodów. Natomiast Nieudowodnienie
moim zdaniem powoduję, że ludzie odsuwają się od Prawdy Jedynej.
I z reguły, po dłuższej konwersacji, rozmowa zmienia się na przerzucanie argumentami.
I
udowadnianiu kto tak naprawdę ma Racje. Myślę że żyjemy w takich
czasach, że czystość wiary, po prostu zanika. Ja wierzę w Jezusa
Chrystusa i kropka.
Może warto byłoby tak naprawdę, zastanowić się?
Czy
moja Wiara, jest potwierdzona po prostu udowodnieniami? Czy po prostu
wierzę bo wierzę w Boga i Prawdę bo po prostu Wierze. Nawracajcie się i
głoście Ewangelie, czy to nie jest? Podstawą?
Jezus nie
powiedział - nawracajcie się szukając dowodów, i głoście teorie naukowe
te które zgadzają się z Pismem Świętym. A potem kłóćcie się kto ma
racje.
Życzę Miłego Dnia Moim Czytelnikom. I
tym, którzy próbują się zasłuchać w Słowa Waszego Pana Jezusa
Chrystusa, miłej lektury Pisma Świętego.
J15.14 Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
OdpowiedzUsuń